środa, 2 września 2015

Zawieszenie!

Zawieszam stado do odwołania!

Powody są różne, ale najważniejszy to nieaktywność członków ;_;
Chcę jednak podziękować graczce Sevellis (Eteria) i Jeff (Valentine) za to że wytrwały ze mną do końca. Dziękuję wam, bo bez was to stado upadło by dużo wcześniej ;)

~Po raz ostatni Merlin

piątek, 28 sierpnia 2015

Od Eterii CD Merlina

Trzeba dać mu imię. - powiedział Merlin, po czym zerknął w moją stronę, a następnie odwrócił wzrok do smoczka.
-Nie jestem zbyt dobra w tych sprawach... - powiedziałam. - Z resztą, nawet nie wiemy, czy to smok, czy smoczyca.
Merlin spojrzał na mnie znacząco. Odwróciłam lekko łeb speszona.
Podszedł do maluszka, obserwując go uważnie.
-To samczyk. - na jego pysku zajaśniał uśmiech.
Nie miałam pojęcia, czy kiedykolwiek chciał mieć smoczątko. A zwłaszcza nie jego... Sama nie byłam pewna, czy ja chciałabym mieć.
-Co powiesz na Nazir? - zapytałam ni stąd, ni zowąd. To imię po prostu przyszło mi do głowy. Po prostu, bez konkretnego powodu.
Mój partner *od kiedy tak go nazywam?* zerknął na mnie, pokazując białe zęby w uśmiechu.
-Pasuje do niego.
Również się uśmiechnęłam. Tak naprawdę, to nie byłam tego taka pewna. Było to pierwsze lepsze imię, a ja z pewnością specjalistką w wymyślanie imion dla smoczych dzieci nie byłam. Nigdy nie miałam styczności z młodymi. A tym bardziej nie potrafiłam się nim zająć... Może i jestem smoczycą, i mój instynkt daje o sobie znać w tych sprawach, a jednak... Po chwili, wyrywając mnie z rozmyślań na temat jego przyszłości, usłyszałam cichy pisk. Odwróciłam głowę w tym samym czasie co Merlin, a tam Nazir... latał. Osłupiałam.
-Przecież... w tak młodym wieku...
-Widocznie jest wyjątkowy. - odpowiedział mi Merlin. Uśmiech nie schodził z jego pyska.
-Ma wyjątkowego tatę. - Merlin spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili zdał sobie sprawę, że to o niego chodziło.
-To co z nim robimy? Nie można go tak po prostu od tak zostawić. Nie po tym, co przeszedł. I nie jestem też pewna, czy dam sobie radę... - posmutniałam.

<Merlin?>

wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Valentine CD Merlina

- Wiesz ... dzięki za te ryby, dobre były. - odpowiedział zbaczając z wybranego tematu. Trochę mnie zirytowało jego zachowanie, lecz nie dziwię mu się tego. W końcu ma prawo, a ja go zmuszać nie będę. Kiedyś sam to powie przypadkiem, bądź specjalnie.
- Eh..., nie ma za co. Polecam się na przyszłość jakby co. - ukłoniłam się w pasie tak jak to niegdyś robili mężczyźni. Cóż się dziwić, jeśli bardziej z zachowania przypominam mężczyznę, a nie kobietę? Siadłam koło Merlina, opierając się o jego ramię, a zarazem skrzydło. Nagle uderzyła we mnie ogromna fala śmiechu, co trochę przeraziło stworzenie, gdy podniosło głowę z niepokojem w oczach.
- Co cię tak... rozśmieszyło? - jego ton był jakby trochę inny. Bardziej spokojny niż kiedykolwiek czyli niż parę dni temu, od kiedy się spotkaliśmy.
- Wiesz, nadal nie mogę uwierzyć w to, że mnie nie zabiłeś i jak tresowany piesek tu przylazłeś. Normalnie jak owad lecący do pięknie i jasno świecącego światła i tu pojawia się moje pytanie. Nie bój się szczerości, w końcu nikt cię tu nie wyśmieje, a w szczególności ja. Dlaczego? - spojrzałam w sufit, myśląc, że może dlatego, bo kogoś mu przypominam? Że jako jedyna nie boje się aż tak smoków i nie chce ich zabijać, ani nic w tym stylu? Prawda. Bardziej zabiję swoich jeśli to będzie naprawdę potrzebne i nie zawaham się również ruszyć smoków. Póki nic mi nie zrobią - przeżyją. Nastała przez chwilę grobowa cisza, przez co było można usłyszeć każdy oddech jak i grające świerszcze, lecz ja i tak czekałam dalej na jego odpowiedź, a raczej kolejną wymówkę.

< Merlin?>

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Inne Blogi

Żeby było ciekawie, oto lista innych blogów do których należę. Oczywiście każdy jest w formie stada/watahy. Zapraszam do dołączenia. 
A .. w każdym z nich jestem adminką i mogą dodać forma, więc wysyłacie do mnie xD

Wataha Krwawego Szafiru - należałem do wielu watah, ale ta jest moja ulubiona. Mam tu też najwięcej opek i postać w którą się wczułam. Szkoda że członkowie przestali być aktywni ... choć może jakaś świeża krew, pobudzi tę watahę do życia?

Animals Shadows - jedyne co zdradzę to to, że głównym motywem są zwierzoduchy i walka z Pożeraczem i Zdobywcami. Blog całkiem młody. Szukamy członków. Założyłam go razem z Sevellis tutaj znaną jako Eteria.

Stado Dawnej Legendy - dopiero 17.08 otworzyło swoje ślepka po raz pierwszy i pokazało się światu! Fabuła rodem z Króla Lwa, tyle że jest tam magia ;)

Zapraszam do sprawdzenia linków!

~ Merlin

niedziela, 16 sierpnia 2015

Od Merlina CD Valentine

Och, dlaczego ta dziewczyna musi zadawać podobne pytania? Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć ... w dodatku miałem być szczery. Wciągnąłem głośno powietrze.
- Bo ... nie chciałem żeby cię zabili. Po za tym kim bym był gdybym tak po prostu uciekł z pola walki? Ja też mam swój honor, który mówi mi żebym bronił przy ...  znajomych. - zacząłem. O mało co, a bym powiedział za kogo prawie ją uważam. A może już uważam? - A ten smok ... no nie chciałem żebyś go zabiła, żebyś miała na rękach krew smoka. Po za tym, on mógł z łatwością zabić ciebie. A tego też nie chciałem oglądać. - powiedziałem. Valentine pokiwała głową, domyślając się że na bardziej szczerą odpowiedź nie ma szans. Widać było jednak, że domyśliła się co chciałem powiedzieć gdy zacząłem "przy ... znajomych", a dokończyłem inaczej, jakbym chciał powiedzieć coś innego, ale nie mogłem. Położyłem się na ziemi i owinąłem ogonem, zerkając na Valentine.
- Wiesz ... dzięki za te ryby, dobre były. - powiedziałem do dziewczyny, zupełnie schodząc z tematu. Ale podziękować zawsze trzeba.

<Valentine?>

Od Merlina CD Eterii

Eteria rozejrzała się dookoła, a ja podświadomie zrobiłem to samo. Miała rację, nie mogliśmy zostawić tu tego malucha. Nie tylko przez krew i martwe ciała smoków lecz choćby przez bliskie sąsiedztwo ludzi. No i smoczek  dopiero co się wykluł, nie poradził by sobie sam, choćby w najbardziej sprzyjających warunkach.
- Zabierzemy go. - powiedziałem. - Zajmiemy się nim, może uda nam się znaleźć jego matkę ... jest szansa że gdzieś jest. - dokończyłem i zerknąłem na Eterię. Smoczyca uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Podeszła do niego i delikatnie chwyciła go za kark, podnosząc z ziemi (tak właśnie smoki przenoszą młode, rąk przecież nie mają). Maluch nie miał pojęcia co się dzieje, ale widać instynkt kazał mu nie wyrywać się, ani nie próbować uciekać. Uśmiechnąłem się do Eterii i malucha.
- Lećmy z tąd, nie mogę już na to patrzeć. - powiedziałem i wzbiłem się w powietrze. Smoczyca uczyniła podobnie. Po drodze nie rozmawialiśmy - niby jak skoro Eteria niosła małego smoczka w pysku? Polecieliśmy do lasu, gdzie moja partnerka miała jaskinię. Tam zaniosła smoczka. Nawet nie musiała pytać czy się zgadzam, to ona była smoczycą i byłem pewny iż zajmie się maluchem lepiej ode mnie.
- Trzeba dać mu imię. - powiedziałem, przyglądając się jak smoczek zwiedza nowy dom.

<Eteria?>

piątek, 14 sierpnia 2015

Od Valentine CD Merlina

- Aż tak się martwisz o moje życie? - zapytał nie kryjąc zdziwienia. Jego wzrok utkwił na mnie, by usłyszeć jakiejś odpowiedzi na zadane przez niego pytanie. Zamilkłam, a w głowie przeleciało mi tysiąc myśli jak i odpowiedzi, lecz którąś z nich trza powiedzieć na głos.
- Tak! Zrozum jedno, bo więcej nie zamierzam powtórzyć. Nie zamierzam patrzeć jak ktoś mi znany ginie na moich oczach, więc więcej o to nie pytaj. - palnęłam pierwszą lepszą rzecz. No jasne, że się martwię! Przecież jak na razie tylko on potrafi mnie zrozumieć, a po drugie mam dość widoku, gdy smoki i ludzie walczą między sobą. - Jeśli masz tu zostać to błagam, bądź cicho i nie wzbudzaj podejrzeń, bo nie chce mieć znowu na pieńku z władzą.
- Na pieńku z władzą? Aż tak coś zbroiłaś? - kolejna seria pytań poleciała w moją stronę, lecz tym razem była to czysta ciekawość. Położył łeb na łapach, okrywając się skrzydłami.
- T... tak. Powiem ci tylko tyle, że mam ręce splamione krwią swoich jak i twoich pod przymusem. Dalej dowiesz się z czasem, jeśli dalej będziesz zainteresowany... tym to znaczy mną. - po tych słowach wstałam i skierowałam się po schodach w dół do kuchni. Z lodówki wyjęłam siatkę pełną świeżych jak i dużych ryb, na które i tak nie miałam zbytnio ochoty. Jakoś przejadły mi się, a jeśli jest smok to po co mają się zmarnować? Westchnęłam głośno i wróciłam do swego "gościa". Rzuciłam w jego stronę jedzenie, a ten jak piesek podniósł łeb i zaczął wąchać torebkę, z której po chwili wyjął rybę. Spojrzał w moją stronę z pytaniem "Naprawdę to dla mnie?", a w zamian kiwnęłam głową z szerokim uśmiechem na twarzy. Miło było patrzeć jak smok, który cię nie zabiję nagle staję się... przyjacielem? Nie. To raczej jest za dużo chyba powiedziane. Ta myśl wprawiła mnie w zakłopotanie, więc spytałam, siadając przy ścianie.
- Merlin, mogę zadać ci takie małe pytanie? - w końcu się odważyłam zagryzając dolną wargę.
- Mhm. - odpowiedział nie odrywając się od ryb. Gdy skończył, oblizał się, a później przeszedł do łap. Odczekałam parę chwil jak skończy, po czym mogłam kontynuować rozmowę.
- Ale odpowiedź szczerze, okay? - wzięłam głęboki wdech. - Czemu nie uciekłeś jak się uwolniłeś spod tych sideł? Raczej poradziłabym sobie z nimi. I czemu obroniłeś mnie przed tym smokiem?

< Merlin? >