Trzeba dać mu imię. - powiedział Merlin, po czym zerknął w moją stronę, a następnie odwrócił wzrok do smoczka.
-Nie jestem zbyt dobra w tych sprawach... - powiedziałam. - Z resztą, nawet nie wiemy, czy to smok, czy smoczyca.
Merlin spojrzał na mnie znacząco. Odwróciłam lekko łeb speszona.
Podszedł do maluszka, obserwując go uważnie.
-To samczyk. - na jego pysku zajaśniał uśmiech.
Nie miałam pojęcia, czy kiedykolwiek chciał mieć smoczątko. A zwłaszcza nie jego... Sama nie byłam pewna, czy ja chciałabym mieć.
-Co powiesz na Nazir? - zapytałam ni stąd, ni zowąd. To imię po prostu przyszło mi do głowy. Po prostu, bez konkretnego powodu.
Mój partner *od kiedy tak go nazywam?* zerknął na mnie, pokazując białe zęby w uśmiechu.
-Pasuje do niego.
Również się uśmiechnęłam. Tak naprawdę, to nie byłam tego taka pewna. Było to pierwsze lepsze imię, a ja z pewnością specjalistką w wymyślanie imion dla smoczych dzieci nie byłam. Nigdy nie miałam styczności z młodymi. A tym bardziej nie potrafiłam się nim zająć... Może i jestem smoczycą, i mój instynkt daje o sobie znać w tych sprawach, a jednak... Po chwili, wyrywając mnie z rozmyślań na temat jego przyszłości, usłyszałam cichy pisk. Odwróciłam głowę w tym samym czasie co Merlin, a tam Nazir... latał. Osłupiałam.
-Przecież... w tak młodym wieku...
-Widocznie jest wyjątkowy. - odpowiedział mi Merlin. Uśmiech nie schodził z jego pyska.
-Ma wyjątkowego tatę. - Merlin spojrzał na mnie zdziwiony, jednak po chwili zdał sobie sprawę, że to o niego chodziło.
-To co z nim robimy? Nie można go tak po prostu od tak zostawić. Nie po tym, co przeszedł. I nie jestem też pewna, czy dam sobie radę... - posmutniałam.
<Merlin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz