czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Merlina CD Eterii

Eteria zasnęła wtulona we mnie. Przez chwilę po prostu patrzyłem na nią, ciesząc się, że ona też mnie kocha. Nagle doleciało do mnie bulgotanie wody, na powierzchni bagna utworzyły się bąbelki powietrza, które pękły roztaczając w okół okropny zapach. Skrzywiłem się i spojrzałem na śpiącą smoczycę. Nie ma mowy żebyśmy zostali tutaj cała noc. Nie zamierzałem jednak budzić Eterii, z pewnością ten dzień  czy raczej noc, była pełna wrażeń. Należy jej się chwila spokoju. Uniosłem ją delikatnie i wzbiłem się w powietrze. Od razu muszę przyznać iż niesienie dorosłej, śpiącej smoczycy to wielki wysiłek. Przecież nie mam rąk, a smoki nie są stworzone do noszenia innych smoków. Mimo tego jakoś sobie poradziłem. Zaniosłem ją na klify - to tak jakby moje ulubione miejsce, a przynajmniej bezpieczniejsze niż bagna. Z klifu na którym położyłem smoczycę, rozciągał się widok na morze, miałem nadzieję że jego szum nie obudzi Eterii, a raczej ją uspokoi. Oczywiście smoczyca nie leżała na gołej skale - położyłem ja na miękkim mchu, pachnącym świeżą ziemią i solą. Całkiem miły zapach. Jak nadmorski las. Do głowy w międzyczasie wpadł mi pewien pomysł - a jakby tak nazbierać kwiatów? Bo tak się robi prawda? Zaśmiałem się ze swojej arogancji. Przypomniałem sobie pewien gatunek kwiatów - pachną one naprawdę pięknie, a wyglądają jeszcze bardziej niespotykanie. Idealne.

~*~

W pysku miałem cały bukiet czarnych kwiatów z czerwonymi i niebieskimi refleksami. Miałem nadzieję że spodobają się Eterii. Unosiłem się na prądach powietrznych lecąc w stronę klifu, na którym nocowała smoczyca. Miałem nadzieję że nigdzie nie poszła, mimo że zaczęło już świtać. Byłem prawie pewien że się obudziła i czeka. Wiedziałem ze czeka, choć nie mam pojęcia skąd. W końcu zobaczyłem ją jako ciemną sylwetkę na białym klifie, porośniętym mchem. Uśmiechnąłem się. Czekała. Podleciałem bliżej i wylądowałem obok. Zobaczyłem zdziwienie w jej oczach, kiedy dostrzegła kwiaty, zaraz potem zaśmiała się.
- A od kiedy to pan Przywódca jest romantykiem? - zapytała z rozbawieniem.
- Szczerze? Nigdy nie byłem ani nie będę, ale kwiaty zrywać to umiem. - odpowiedziałem, odwzajemniając uśmiech. Przepełniało mnie wewnętrzne ciepło i radość. Położyłem kwiaty przed smoczycą.
- Dziękuję... - powiedziała i lekko się zarumieniła.
- Mam jeszcze jedną niespodziankę, chodź. - powiedziałem lekko ją szturchając. Eteria poleciała za mną. Oczom smoczycy ukazała się cała sterta świeżutkich ryb, ułożonych na czystym kamieniu w ładny stosik, tak żeby razem tworzyły różne wzory. Prócz ryb były tam też kraby. Nie wiedziałem czy jej posmakują, ale nadawały ładnego wyglądu potrawie.
- Zamawiałaś może śniadanie? - powiedziałem i puściłem do niej oko. Jakiekolwiek komplementy wydawały mi się puste w porównaniu z tym co czułem i co chciał bym nimi wyrazić. Milczałem więc, nie chcąc zepsuć dobrej atmosfery. Czy moje zachowanie jest normalne? Pewnie nie, zmieniłem się, może nie jakoś bardzo ... ale skutki było widać. Uśmiechnąłem się.

<Eteria? Wiem że marne to opo ;(>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz