Moje zachowane rzeczywiście było niezrozumiałe.
Leciałam, nie miałam nawet pojęcia, gdzie. Nic się wtedy nie liczyło, tylko uciec od tego wszystkiego. Od rzeczywistości, od życia. Chciałam polecieć tam, gdzie raczej nikt nie będzie się zapuszczać. Jak przez mgłę usłyszałam głos Merlina. Przez sekundę zapragnęłam odwrócić się, znaleźć go i udawać, że wszystko jest w porządku.
Przez sekundę.
Ale nagle to minęło. Skierowałam się w stronę bagien. Tam przynajmniej miałam szansę pobyć sama i zebrać myśli. Zerknęłam w tył, żeby sprawdzić, czy nikogo za mną. Nie było nic widać, tylko ciemność. Uznałam to za dobry znak. Zastanawiałam się, co Merlin teraz o mnie myśli. Miękka frajerka? Tak, pewnie to. Westchnęłam. Nagle cała zaczęłam się trząść. Było mi zimno jak nigdy dotąd. Wspomnieniami przywołałam tę chwilę, chyba najlepszą w moim życiu, kiedy było mi tak ciepło i... przyjemnie. Do moich oczu zakradła się łza. Nie miałam już siły, pozwoliłam jej popłynąć. Spojrzałam w niebo. Zmieniłam się. Nie byłam już taka sama, to było pewna.
-Eteria! - usłyszałam głos Merlina z oddali.
Zaklęłam w duchu. Przyspieszyłam najmocniej jak mogłam. Zdawałam sobie sprawę, że nie mam szans z szybkością Merlina, ale było już blisko. Wylądowałam i zerknęłam w stronę bagna. Było podejrzanie cicho. A drzewa pod wpływem wiatru nachylały się tak, jakby chciały coś wyszeptać. Intuicja podpowiadała mi, że nie zapowiada się najlepiej.
Poczułam podmuch wiatru za moimi plecami. Nie odwróciłam się. Wiedziałam, kto to może być.
-Eterio... - zaczał, ale nie dokończył.
Westchnął i usiadł obok mnie.
-Ja też nie wiem, co mam o tym myśleć... - wyszeptał na tyle głośno, żebym mogłam to usłyszeć.
-Czułeś kiedyś... coś takiego? - wyszeptałam cichutko patrząc w jego oczy.
Westchnął lekko i odwrócił się w stronę bagna.
-Szczerze mówiąc...
<Merlin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz