Smok śmiał się ze swojego śmiesznego żartu, ja chwyciłam najostrzejszy kamień jaki miałam pod ręką i rzuciłam w jego pustą głowę. Smok śmiał się więc nawet nie zauważył czym dostał.
Kamień uderzył go w oko niestety go nie wyłupiając jedynie robiąc zarys. Zaśmiałam się patrząc na niego:
-Prawda że tak jest ciekawiej?
Wiedziałam że to go zdenerwuje i to nawet bardzo byłam tylko ciekawa co teraz zrobi. Potrząsnął łbem a językiem oblizał nieco krwi z oka która popłynęła mu po policzku. Wzbił się w powietrze i przelatywał specjalnie tak by mnie szarpał wiatr którym kierował za pomocą skrzydeł nie miałam wyboru. Puściłam się i tak bym się nie utrzymała. Stoczyłam się na dół, raniąc się ale nie na tyle aby umrzeć i wpadłam w krzaki. Smok nie widział zdarzenia zaciekawiony chciał sprawdzić czy żyję.
Zleciał na dół i chodząc po ziemi szukał mnie.
Siedziałam w krzakach w odpowiednim momencie wskoczyłam mu na grzbiet. Złapałam się najmocniej jak mogę smok wzbił się w powietrze. Zaczęło się rodeo.
Merlin?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz