Szłam po opuszczonym mieście, pod osłoną nocy. Miasto to zostało zdemolowane już dawno temu, ale z nieznanych przyczyn lubiłam tam przychodzić. Jednak odrobinę narażałam się na niebezpieczeństwo - niedaleko miasto Dras - Leona, w którym nadal roiło się od ludzi nienawidzących smoków, ale nawet gdyby jakiś się nawinął, czułam, że dałabym sobie z nim radę. Gdy tak szłam i szłam, poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się w stronę krzaków które znajdowały się nieopodal, i ujrzałam parę niebieskich oczu wpatrujących się we mnie. Tajemniczy osobnik podszedł bliżej i zobaczyłam innego smoka.
-Dawno nie widziałem innego smoka o domenie burzy. - uśmiechnął się, ale uznałam, że nieżyczliwie, co mi nie przeszkadzało.
Jednak zdziwiłam się, że znał moją domenę. Skąd niby?
-Skąd wiesz? - zapytałam spokojnym głosem, kryjąc zdziwienie.
Nie odpowiedział jednak. Czekałam, aż on odezwie się pierwszy, co nastąpiło po pewnym czasie.
-Skąd jesteś? - zapytał.
-Nie wiem. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Nie mam domu, rodziny, nikogo. Czasem śpię w lesie, czasem lecę w góry, różnie to bywa. Byle daleko od człowieka.
Po chwili znowu zapytał.
-Jak się zwiesz, tak właściwie?
-Eteria.
-Merlin.
<Merlin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz