Gdy kupiłyśmy lody szłyśmy parkiem nie wiadomo gdzie. Nagle z krzaków wyskoczył mały smok. Nie zastanawiając się dłużej wyjęłam z torebki nóż i zamierzyłam się na smoka. Wycelowałam ostrze prosto w kark z którego polała się krew. Daphne wyjęła swoją broń i raniła gada w głowę. Krew tryskała na wszystkie strony, ale na szczęście smok leżał martwy.
-Nie źle go załatwiłyśmy-powiedziałam wyjmując zakrwawiony nuż z ofiary.
-No a jak inaczej. Przecież zabijanie smoków to moje hobby-zaśmiała się.
<<Daphne?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz